Masutatsu
Oyama przyszedł na świat 27 lipca 1923 roku w wiosce niedaleko
Gunsan w południowej Korei. Jak każdy chłopiec rozczytywał się w
historiach o samurajach i ich wielkich czynach. Jako dziecko był
niezwykle silny, podobnie z resztą jak trzej jego bracia, z których
każdy uprawiał sport.
Dzieciństwo spędził na
farmie siostry w Mandżurii. Tam zetknął się z człowiekiem nazwiskiem Yi,
który uważany był za eksperta w dalekowschodnich sztukach walki. Pod
jego opieką młody Masutatsu rozpoczął naukę stylu osiemnastu rąk (shaku
riki). W grupie chłopców biorących udział w treningach Oyama górował
siłą i ogólną sprawnością fizyczną. Jego niesforna dziecięca natura
powodowała, że stał się zadufany w sobie i nieraz nawet zdarzało się, iż
uczestniczył w różnych wybrykach. Pycha opuściła go jednak, gdy po
jednym z wielu jego młodzieńczych dowcipów usłyszał od ojca słowa, że z
niego to pewnie już nic dobrego nie wyrośnie. W tamtej chwili powziął
postanowienie, że stanie się człowiekiem tak wartościowym, żeby ojciec
zawsze był z niego zadowolony.
Na początku lat
czterdziestych, gdy w Europie szalała II wojna światowa, Masutatsu Oyama
wyjechał do Tokio, gdzie wstąpił do szkoły lotniczej. Każdego ranka
rozwoził gazety i mleko, by zarobić na czesne. Naukę w szkole łączył z
treningami karate. W wieku piętnastu lat zdobył stopień mistrzowski w
karate - shodan. W czasie II wojny światowej wstępił do lotniczego
oddziału samobójców kamikadze - od niechybnej śmierci uchronił go koniec
wojny. W 1946 roku Oyama rozpoczął naukę na Wydziale Wychowania
Fizycznego Uniwersytetu Waseda, a karate trenował pod okiem wspomnianego
już legendarnego mistrza sztuki walki Gichina Funakoshi. Niedługo potem
wyjechał do Minhou, żeby przygotować się do pierwszych po wojnie
wszechstylowych mistrzostw Japonii w karate. Turniej miał miejsce w
Kioto w roku 1947. Masutatsu został na nim bezdyskusyjnym zwycięzcą.
Zostawszy mistrzem
Oyama powziął zamiar oddalenia się w góry, gdzie w samotności chciał
doskonalić techniki karate. Wiele osób odradzało mu tę wyprawę, mówiąc,
że nie ma sensu aż tak wielkie poświęcanie się sztukom walki. Jednak
Oyama widział w karate coś więcej niż tylko siłę i sprawność ciała.
Sztuka ta była dla niego sposobem na odzyskanie godności i charakteru
utraconych w latach wojny.
Oyama poszedł w góry zabierając ze sobą miecze, włócznie, kilka książek
i naczyń, a także jednego ze swoich uczniów Yoshiro. W izolacji od
cywilizacji w środku dzikich gór dwóch karateków rozpoczęło wyczerpujące
treningi. Pewnej nocy Yoshiro uciekł z szałasu nie mogąc znieść takiego
trybu życia. Masutatsu Oyama został sam w górach zaopatrywany w żywność
raz na miesiąc, przez swojego przyjaciela.
Podczas pobytu w
odosobnieniu Oyama odbywał poranne i popołudniowe treningi, czytał
książki, a wieczorem oddawał się medytacji. Jego pożywienie stanowił
głównie ryż i ziarna fasoli. Przez cały ten osiemnastomiesięczny okres
nie było dnia w którym by odpoczywał. Pewnego razu, gdy była pełnia
księżyca, coś się w nim poruszyło. Poczuł w sobie moc, która dała
możliwość w rozbicia dłonią leżącego tuż obok głazu. Zastosował technikę
shuto. Kamień rozpadł się na dwie równe części. Dokonał tego, czego
próbował od wielu miesięcy. Od tamtej pory codziennie rozbijał dłonią
wiele kamieni.
Mimo
pasji, która tak silnie kierowała jego życiem bardzo doskwierała mu
samotność. Po zejściu z góry Kiyosumi, Oyama czuł sobie tak potężny
przypływ energii, że - jak twierdził – każde napotkane drzewo chciał
naznaczyć śladem swojego uderzenia.
Jednym z jego pragnień
była chęć zademonstrowania swojej siły przez zabicie byka gołą pięścią.
W tym celu udał się do rzeźni w Tateyama na przedmieściach Tokio, gdzie
uzyskał zgodę na stawienie czoła 500 - kilogramowemu bykowi. W tym
starciu byk nie został pokonany. Oyama opuścił rzeźnię podłamany, ale z
nastawieniem narzucenia sobie jeszcze cięższego treningu by odpowiednio
przygotować się do tego wyzwania. W roku 1950 Masutatsu Oyama zabił
ciosem ręki pierwszego byka. Uznał, że jest gotów do demonstrowania
swoich umiejętności przed innymi.
W roku 1952 dzięki
sponsorowi, Masutatsu Oyama wyjeżdża do Stanów Zjednoczonych by
popularyzować swój styl karate, które nazwał kyokushin (ekstremum
prawdy).
Pierwszy pokaz walki z bykiem na arenie odbył się w Chicago. Zwycięski
pojedynek był niewątpliwym sukcesem nie tylko dla samego wojownika, ale
przede wszystkim dla karate, które prezentował. Oyama, na skutek swoich
pokazów, udowodnił, że w karate nie ma żadnych tajemnych sił ani tricków
– wszystko polega na ciężkiej i długotrwałej pracy.
W
Ameryce walczył z bykami w obecności wielu dziennikarzy, filmowcówi
licznej publiczności. To wtedy właśnie jedna z najbardziej prestiżowych
gazet "New York Times" nazwała go "Boską Ręką". Oyama wiele podróżował
by rozpowszechnić karate. Dawał wiele pokazów łamania dłonią twardych
przedmiotów. A w najsłynniejszym z nich kantem dłoni (shuto) ucinał
szyjki od butelek stojących na stole. Dawał pokazy w obu Amerykach,
Europie i południowej Afryce. W sumie Oyama stoczył 53 walki z bykami,
ale na skutek protestów obrońców praw zwierząt do kolejnych walk nie
doszło.
Po
powrocie do Japonii spotkał mistrza o nazwisku Chin, eksperta boksu
chińskiego, u którego potem doskonalił swoje umiejętności. Pierwsza
konfrontacja w walce mężczyzn: trzydziestokilkuletniego karateki i
sześćdziesięcioletniego eksperta chińskiego boksu wypadła na niekorzyść
tego pierwszego. Potem M. Chin wyjaśnił mu sekret praktykowania Zen i
pomógł zrozumieć maksymę, że„Można zrobić wszystko czego się tylko
zapragnie w życiu. Wystarczy tylko mocno w to wierzyć”, a zawarta w niej
siła umysłu połączona z siłą fizyczną umożliwia wyczyny jakie uważa się
powszechnie za niemożliwe. Dlatego też ostrzegał, że karate nie może być
użyte do złych czynów.
Pierwsza książka Masutatsu Oyamy w
której zostały wyłożone główne zasady japońskiego karate ukazała się w
1958 roku pod tytułem „Co to jest karate?” W tym samym czasie Oyama
został zaproszony, jako instruktor, do centralnej siedziby Federalnego
Biura Śledczego (FBI) w Waszyngtonie. Podobne zaproszenie otrzymał z
Akademii Wojskowej w West Point. W 1974 roku Międzynarodowa Organizacja
Kyokushin przyznała Oyamie stopień mistrzowski 9 dan.
Opisane pokrótce wydarzenia z biografii
Oyamy świadczą o wielkiej sile ciała, ducha i umysłu tego człowieka.
Oyama pokonał wielu mistrzów karate, a także przedstawicieli innych
sportów walki (m.in. bokserów i zapaśników). Twórca kyokushin odznaczał
się niezwykle silnym charakterem. Jednocześnie uważany był za człowieka
o gołębim sercu.
Jego uczniowie wielokrotnie powtarzają, że był dla nich jak ojciec.
Oyama mawiał: ”Należy być silnym jak lew, a zarazem szlachetnym jak
kwiat. Poprzez trening można dotrzeć do bram niebios.”
Wielu oponentów, a w
szczególności tych wywodzących się z karate bezkontaktowego zarzucało
mu, że kyokushin jest zbyt brutalną sztuką walki. On jednak twierdził,
iż demonstracja samych form karate bez walki jest jedynie tańcem, który
nie przystoi prawdziwemu wojownikowi. Uważał jednocześnie, że karateka
powinien przykładać ogromną wagę do kultury osobistej, której zasady
zawarte są w kodeksie Dojo. Bez nich człowiek uprawiający kyokushin
staje się jedynie osiłkiem budzącym u ludzi odrazę. Oyama zakazał w
czasie pojedynków karate wyprowadzania ciosów na głowę. Wiedział bowiem
jak straszne spustoszenie czynią takie uderzenia w mózgu człowieka.
Mawiał: ”Głowa to rzecz święta.”
Masutatsu Oyama z rąk Światowej
Organizacji otrzymał najwyższy stopień wtajemniczenia – 10 dan. Był
autorem fundamentalnych publikacji książkowych takich jak: "Co to jest
karate?" (1958), "Oto karate" (1965), "Dynamika karate" (1966), „Istota
karate” (1967), „Zaawansowane karate” (1970), "Duch walki" (1972),
"Droga kyokushin" (1976), a przede wszystkim niedoścignionym praktykiem
sztuk walki. Dlatego nazwano go „Ostatnim Samurajem”.
W listopadzie 1993 roku
Ostatni Samuraj przybył do Polski z okazji odbywającego się w Katowicach
Pucharu Europy w Kyokushin Karate Oyama Cup. W hali widowisko sportowej,
gdzie zawody miały miejsce witał go jedenastotysięczny tłum. Była to
jego ostatnia podróż zagraniczna.
Masutatsu Oyama zmarł
na raka płuc 26 kwietnia 1994 roku o godz. 8.30. Miał 71 lat. Na jego
pogrzeb przybyli do Tokio nawet ci uczniowie, którzy przed laty opuścili
go i pozakładali na całym świecie własne organizacje karate. Stojąc nad
urną z prochami wielkiego mistrza zdawali sobie sprawę, że oto żegnają
człowieka, od którego odeszli, ale który w sposób niezaprzeczalny
ukształtował całe ich życie. Człowieka, który pozostawił po sobie dzieło
– KARATE KYOKUSHIN – które przetrwało autora i trwa kontynuowane przez
jego uczniów do dziś.
Trzy lata po śmierci
sosai Oyamy na górze Mitsumine został odsłonięty obelisk ku czci
Ostatniego Samuraja.Prawa jego część to ogromny kamień z czarnego
granitu z umieszczonym na porcelanie zdjęciem Oyamy. Tuż obok mieści się
druga bryła w kształcie kuli, w której wyryto napis „Pokój na świecie”.
Trzeci obelisk, składający się z dwóch kolumn, wykonano również z
czarnego granitu. Na obelisku umocowana jest czerwonobrązowa płyta, na
której widnieje imię i nazwisko zmarłego. Obelisk ten ma przypominać
każdemu przechodniowi, że aby żyć, trzeba walczyć.
|